http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/CaffeLatex_vs_Trezado/Caffe_VS_Trezado.jpg

Taka sytuacja: "Dwóch panów w łódce, jeden do drugieo po ostrej wymianie pinezek, szpilek i ciętych ripost: - Pan jest bezszczelny, proszę Pana!  - Drogi Panie, to czy jestem szczelny czy nieszczelny to już sprawa hydraulika...!" I tu pojawia się trzeci bohater tej opowieści: uszczelniacze

Michał Śmieszek

 

 

 

Będzie "zirka-jebał" 3 albo 4 lata, jak pierwszą próbę porównania dwóch produktów popełnił kolega Nabiał. Wtedy do boju stanęły tanie mleko domowej roboty oraz mniej lub bardziej "renomowany" produkt szwajcarskiej marki Eclipse. Trochę księżyców upłynęło i dziś na rynku rowerowym jest całe mnóstwo roztworów chemicznych przygotowanych specjalnie do uszczelnienia opon "tubeless" i "TL Ready" oraz konwersji zwykłych gumowych kapci na "tjublesy". Właściwie 90% z nich, to całkiem skuteczne produkty i trudno jednoznacznie powiedzieć, który jest wyraźnie lepszy od pozostałych. Dlaczego?

Gdyż-ponieważ moim zdaniem uszczelniacz jest tylko jednym z elementów, które stanowią o sukcesie jakim jest dźwięk wstrzeliwującej się w obręcz opony i brak irytującego "psssss'' tuż po. Bardzo dużo zależy od przysłowiowego "szczęścia", jakim jest symbioza fartu, jakości samego ogumienia, oraz profilu obręczy. Uszczelniacz w tym zestawieniu jest jedynie spoiwem, które finalizuje zabawę z powietrzem pomagając utrzymać je w ryzach, gdy układ opona/obręcz wykazuje braki w spasowaniu oraz, gdy podczas jazdy pojawi się paskudna dziurka. Znam osoby, które świadomie rezygnują z mleka wierząc, że wystarczy skuteczność stopki opony wstrzelonej kompresorem w rant obręczy. W końcu mleko to dodatkowa masa...Ja nie podzielam ich entuzjazmu dlatego jestem w grupie tych, którzy uznają mleko za bardzo ważny element układanki. I być może także z tego powodu producenci tak ochoczo wymyślają co raz bardziej zaawansowane formuły...przynajmniej w teorii.

Caffe VS Trezado

W praktyce okazuje się, że zdecydowana większość płynów działa niemal identycznie. "Niemal" robi na szczęście jakąś różnicę - inaczej nie miałbym o czym pisać. Dochodzimy do sedna - czyli do wojny na bąbelki jaka miała miejsce przez ostatnie kilka miesięcy między dwoma zawodnikami. "Starym" ale bardzo jarym CAFFE LATEX oraz objawieniem internetowych sklepów, czyli polskim mlekiem TREZADO.

CAFFE LATEX (Effetto Mariposa)

Z pierwszym produktem, wyprodukowanym w kraju pizzy i makaronu przez Effeto Maripoza (nie kojarzyć z Barbie Maripoza) styczność mam od dobry paru lat . Można by rzec, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - takimi od serca, którzy się kochają aż do nienawiści, kuhwa, włącznie. Ileż to już litrów mleka przepiliśmy przez ten czas? Jedynie Mietek Chlor raczy wiedzieć. Trafiłem na niego przeglądając Youtube a nabyłem u polskiego dystrybutora Bikeline.pl. Innowacyjna formuła na bazie płynnego lateksu, błyskawicznie spieniająca się pod wpływem cieśnienia. Największą zaletą Caffe Latex są dwie rzeczy:

  • brak amoniaku, który był obecny w mleku Stan's No Tubes i powodował degradację opon i obręczy.
  • spienianie się pod wpływem ciśnienia i ruchu rotacyjnego, co ma poprawiać ochronę boków opony.

Producent nie zmienia składu chemicznego od dłuższego czasu a jedynie rozszerza ofertę produktów towarzyszących zabawie w bezdętkę. Jak przystało na profesjonalną markę, Włosi oferują także taśmy uszczelniające, wentyle, strzykawki, zagęstwiacze "instant", dozowniki, etc, etc....można się mlekiem zakrztusić. 

Caffe Latex w praktyce...

Osobiście kupuję przeważnie opakowanie 1 litrowe co pozwala na uszczelnienie około 10-12 kół. Użytkownik może w wygodny sposób dozować płyn za pomocą dołączonej menzurki oraz kontrolować stan zbiornika dzięki praktycznej podziałce. Jeśli kogoś nie stać na catering lub jest wygodnicki, to może nabyć butelczynę 250ml lub Caffe "w spreju" do użytku "on-the-fly". Oprócz "Lateksowej Kawusi" stosuję notorycznie wentyle oraz taśmę sygnowane logiem Effetto Mariposa. Od razu dodam, że z równie dobrym skutkiem można stosować "szarą" taśmę o szerokości 25mm. Miałem także wątpliwą przyjemność używać super-wypaśny aplikator - czytaj: strzykawę z rurką i konektorem, ale nie wytrzymała picza jedna próby czasu (ostała się jeno rurka). 

Sam płyn nie jest gęsty i ma lekko kawowy (z mlekiem) kolor. Poza tym całkiem neutralnie pachnie, dlatego jego aplikacja do opony może odbywać się również w pomieszczeniu zamkniętym. Producent zaleca wstępne uszczelnienie opony bez płynu i dolanie go w drugiej fazie. W rzeczywistości taka sztuka udaje się nieczęsto, nawet z gumami "Tubeless", dlatego warto od razu wlać "Kaffę" do środka.

Caffe Latex 2

KAWUSIA Z PIANKĄ CZY BEZ PIANKI?

Caffe Latex 1

...POPROSZĘ Z PIANKĄ...

Ale uwaga...skład chemiczny Caffe Latex oraz jego wspomniana łatwość zapieniania się mogą doprowadzić do rozwodu lub wyrzucenia z domu, ponieważ włoski, płynny lateks oblepia i plami otoczenie jak mało które paskudztwo!!! Kontakt z odzieżą powoduje w wielu przypadkach trwałe jej zaplamienie. Można nabyć specjalny odplamiacz/rozpuszczalnik, ale jest on drogi i nieekonomiczny. Taniej wyjdzie pamiętanie o wdzianiu stroju mechanika rowerowego. Początkujących adeptów sztuki uszczelniania doprowadzić może wręcz do szewskiej pasji, gdy lateksowa piana wydobywająca się bokami wybrudzi piękną obręcz i nową oponę. Jak się w porę nie wytrze, to umarł w butach.

Caffe Remover

Tak wysoka lepkość w połączeniu z "biciem piany" nie jest jednak wadą, ale wręcz zaletą, ponieważ Caffe Latex szybko i efektywnie wypełnia powierzchnię opony od wewnątrz uszczelniając fabryczne i niefabryczne dziury. Po poprawnym uszczelnieniu warto poodbijać kołem od ziemi,  tak by lateksowa piana zaczęła działać. Effetto Mariposa chwali się, że ich produkt efektywnie chroni oponę przez około 12 miesięcy w temperaturze od -20 do +50C.

W rzeczywistości ten czas często bywa znacznie krótszy, zwłaszcza jeśli temperatura na zewnątrz przekracza 30C, a rower garażowany jest w pełnym słońcu. Dlatego dolewki Caffe Latex są normą. Na szczęście na przestrzeni kilku letnich miesięcy taka operacja musiała być przeprowadzona dwukrotnie - za każdym razem po około 50ml na koło. Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda wnętrze opony i mleczna zawartość po kilku miesiącach oraz w przypadku wielotygodniowej przerwy w użytkowaniu (rower przez miesiąc zażywał kąpieli słonecznej). Lateks nie różni się wtedy od konkurencji - także ma tendencję do zbierania się w jednym miejscu i zasychania.

 PB253722

Jeśli chodzi o efektywność uszczelniacza to wystarczy mniej więcej 50mll, aby wypełnić oponę 29x2.1. Producent zaleca dwukrotnie więcej, zapewne również dlatego iż podczas procesu uszczelniania, spora część płynu ucieka bokami. Pomijam przypadki, gdy guma zupełnie nie ma ochoty współpracować z obręczą i mlekiem. Wtedy kompresor wydmuchuje niemal całość. Taki lajf. Niejednokrotnie zdarzało się, że nowa opona wymagała "rozbicia" (rozjeżdżenia), zanim bez problemów udało się ją przerobić na bezdętkę, ale tu winy samego mleka nie ma. Jeśli chodzi o rozcięcia to, Caffe radzi sobie z nimi dosyć dobrze o ile nie są wielkości Nowego Yorku. Tu także nie ma reguły, i sporo zależy od ilości płynu wlanego uprzednio w oponę i jakości lateksowego płaszcza wytworzonego przez spienione mleko.

Caffe Latex

Podsumowując, Caffe Latex jest moim ulubionym uszczelniaczem przede wszystkim ze względu na dopracowaną formułę oraz zerową szkodliwość dla obręczy i gumy. Bardzo pozytywnie wypada także w kwestii szybkości uszczelnienia opon teoretycznie "Non TS-Ready" (choć tu bardziej istotnym czynnikiem jest jakość stopki opony oraz profil obręczy) i naturalnych defektów ogumienia pojawiających się w trakcie użytkowania. Nienawidzę go jednak za syf, który po sobie pozostawia. A moja żona nienawidzi go jeszcze bardziej ode mnie, gdy musi walczyć z plamami na nowiutkich spodniach od garnituru oraz z plamami na podłodze w kuchni.

CaffevsTrezado

TREZADO (Teraz Polska)

Tre..co? Nazwa mówi tyle co zeszłoroczny śnieg. Tym bardziej, że nie stoi za nią żadna poważna marka oponiarska. Taka trochę firma krzak, choć opakowanie ma ładne i reklamę także przyzwoitą. Całość działa na tyle dobrze, że wielu zawodników z czołówki polskiego MTB przesiadło się właśnie na ten uszczelniacz. Sugestywność tego przekazu spowodowała, że nie mogłem przepuścić okazji i skierowałem uwagę na nieznany polski produkt.

"Pij mleko - będziesz wielki (już jestem aż nadto), Pij Trezado - będziesz szczelny" - powiedział kolega Świder z Biketires.pl, który zaproponował mi pół litra mleka do testów. Jak napisałem wyżej, Trezado to krajowy produkt, tym bardziej więc wart pochylenia się nad nim. Jego podstawowym składnikiem jest również płynny lateks oraz prawdopodobnie amoniak, bowiem po otwarciu kocia kuweta pachnie lepiej - tak stwierdziła moja piękniejsza połowa. Kolor zdecydowanie przypomina biel, a nie włoskie cappuccino.

Trezado dostępny jest w wygodnych butelczynach 500ml oraz jednorazowych "setkach". Stety/niestety kupujecie sam płyn, bowiem producent nie posiada w ofercie własnych taśm, i gadżetów, choć oczywiście można kupić komplet z taśmą FRM oraz zaworami. Na produkty komplementarne przyjdzie jeszcze pora. Małym minusem mimo wszystko jest brak dodatkowej menzurki, w którą można by wyposażyć butelkę 50cl - tak mamy do dyspozycji wyłącznie podziałkę na bocznej ściance pojemnika.

IMAG0594 resize

TREZADO w praktyce

Debiut Trezado przypadł na początku marca 2014 i niestety okazał się totalnym fiaskiem. Opona nie miała w ogóle chęci uszczelnienia się. No żesz kur...tka na wacie! Obręcz WTB TST, opona "TL Redi", a tu dupa-sałata - tylko bąbelki wychodzą wraz z kolejną falą białego płynu uciekającego bokami opony. Żeby oddać sprawiedliwość Caffe Latex też miało spory problem z tym samym zestawem. Odstawiłem polski cud na półkę, głęboko, bo śmierdzi naprawdę mocno. "Ale złe dobrego początki" - z Trezado przeprosiłem się w czerwcu, gdy dotarły do nas kapcie Vee Rubber (oraz skończyła się ostatnia butelka włoskiej kawy z lateksem). Pierwsza próba i ....bach pięknie siedzi, opona jak rzadko wstrzeliła się "na czysto". Po chwili, na krawędzi pojawiła się skromna biaława pianka, która szybko zastygła skutecznie uszczelniając feralne miejsce. 

Mimo to nadal nie byłem w stu procentach przekonanym co do skuteczności Trezado, dlatego obdarowałem kolegę Wrocia porcją testowego mleka. Inne obręcze, inne opony - efekt ten sam - DZIAŁA!. Najpoważniejszą "próbę ognia" Trezado przeszło podczas maratonu 24H w Wieliszewie. Na jednym z zakrętów przednia opona ześlizgnęła się z obręczy powodując chwilowe rozszczelnienie. Pomimo ubytku uszczelniacza, pozostała ilość spełniła swoje zadanie dowożąc mnie do mety, gdzie mogłem uzupełnić jego brak. Jednak największe zaskoczenie przyszło trzy miesiące później, gdy byłem zmuszony zmienić ogumienie. Okazało się, że mimo częstego opalania się roweru na bałtyckiej plaży w cieple polskiego słońca, Trezado nie wyparowało z opony i nadal swobodnie w niej chlupało, zaś Ilość, która musiała gdzie jednak odparować w naturalny sposób, była znikoma. W efekcie przelałem płyn z jednej opony do drugiej. Przyznaję bez bicia, że pod tym względem Trezado przebija Caffe Latex.

P9170121 resize
To co jest zaletą może być także "wadą". Nie inaczej jest w przypadku Trezado. Otóż rzadsza konsystencja oraz specyficzny skład chemiczny powodują, że mleko mniej przywiera do ścianek i chętniej po nich spływa. Ponadto nie pieni się tak mocno jak prezentowany wyżej Caffe Latex, tylko tworzy cienką warstwę głównie na czole opony. W trakcie jazdy płyn jest rozprowadzany przez siłę odśrodkową, dlatego ma to mniejsze znaczenie niż podczas dłuższego postoju lab rekreacyjnej jazdy z małymi prędkościami.

P9170124 resize

Ostatecznie i tak liczy się skuteczność. Jeśli chodzi o zalepianie drobnych otworów, Trezado nie ustępuje konkurencji nawet o krok. Z większymi radzi sobie dokładnie tak samo jak jej bezpośredni rywal, z tą różnicą, że mniej brudzi otoczenie, za to powoduje nudności u istot nie odpornych na odrzucający zapach. Wraz z nadejściem chłodnej jesieni i zimy miałem okazję poznać skuteczność płynu w niższych temperaturach. Jest zupełnie poprawnie, ale Trezado nie wybija się ponad konkurencję - jedna dolewka była już wymagana. Zaletą polskiego specyfiku jest z pewnością łatwość w jego usuwaniu w razie konieczności wyczyszczenia opony... lub ubrania.

P9170126 resize

Na początku wspominałem o potencjalnej obecności amoniaku (specyficzny zapach). Ze względu na jego negatywne działanie wolałbym, aby na przypuszczeniach się skończyło. Muszę dodać, że po tych paru miesiącach stosowania Trezado nie mogę doszukać się widocznych znamion jego bytności. Być może przydałoby się wymienić skład chemiczny na butelce, którego także brakuje na produkcie Effetto Mariposa. Wtedy będę spał spokojniej :)

Podsumowując zalety i wady - nic nowego nie wymyślę. Polski Trezado sprawdził się, a rekomendacją lepszą niż moja są z pewnością zawodnicy wybierający ten płyn do kół startowych. Minusem jest zapach oraz cena, która konkurencyjna nie jest - pół litra kosztuje w sumie tyle ile litr Caffe Latex. Tylko, czy dobry, rodzimy produkt musi być zawsze "za pół-darmo"? Nie może, i niech tak zostanie. Ave!

Z mojego skromnego doświadczenia mogę zatem spokojnie uznać, że oba przedstawione uszczelniacze są do siebie bardzo podobne jeśli chodzi o skuteczność. Różnią się składem i charakterystyką pracy, ale są to dramatyczne różnice stanowiące o porażce lub zwycięstwie jednego lub drugiego produktu. Jak zwykle to do Was będzie należeć ostatnie słowo, komu powierzycie zatrzymanie powietrza w oponie. Włosi, czy Polacy? : ) :)

 

 Tagi uszczelniacz do opon, mleczko uszczelniające, Trezado, Effeto Mariposa, Tubeless system, TST, TL ready, system